piątek, 15 czerwca 2012

Euro 2012 - kolejka 2., a ja znów piszę głupoty

| | 1 komentarze
Zdecydowanie wpadłam w piłkoszał. 
Co prawda na ulicach mojej wsi i sąsiadującego z nią mojego miasta specjalnie nie wrze - na moją koszulkę w chorwacką kratę na mieście patrzono raczej sceptycznie poza entuzjastycznym powitaniem kolegów z uczelni - ale i tak dobrze się bawię. Ciekawy turniej, całkiem sporo bramek, zaskakujące rozwiązania, pogrom gwiazd - dzieje się, moi drodzy, dzieje się.

Krótkie podsumowanie drugiej kolejki, bardzo subiektywne.


Najciekawszy mecz: Szwecja 2 : 3 Anglia
Tego się nie spodziewałam. Ani szwedzki, ani angielski futbol nigdy nie budził mojego zachwytu i bardziej nudziłam się tylko na meczach Francuzów. Na początku zresztą było jak zawsze - podczas pierwszej połowy prawie zasnęłam, bo nic się nie działo. Najwyraźniej Erik Hamren w przerwie przemówił swoim piłkarzom do rozsądku i nagle się obudzili. I mnie też obudzili. I Anglików, którym miny zrzedły tylko na chwilę, a potem na boisku pojawił się Theo Walcott. Strzelił piękną bramkę i asystował przy jeszcze piękniejszej. Jestem pod wrażeniem, gdyby obie drużyny poprawiły skuteczność, to wynik byłby jakiś kosmiczny. Szwedzi jadą do domu, Zlatan pewnie okrutnie się złości, bo nie dość, że więcej nie pogwiazdorzy, to bramkę strzelił Mellberg, z którym ma na pieńku. Zaś Anglicy mogą jeszcze wiele zdziałać, a tyle się nasłuchałam (no, ciekawe od kogo?), że w ogóle powinni wszystko oddać walkowerem, bo nie ma kto grać, bo połamane nogi, kłótnie i śmierci w rodzinie. Widać dobrze im zrobił brak presji. 


Najnudniejszy mecz: Hiszpania 4 : 0 Irlandia
Tego wy się nie spodziewaliście. No jak to, tyle bramek, ta hiszpańska szkoła futbolu, no co ty gadasz!!! A ja się wynudziłam jak mops. Co z tego, że dużo goli, skoro wszystkie padły do tej samej bramki? A przez większą część meczu hiszpańskie gwiazdy, których nie lubię, podawały sobie piłkę bez większych utrudnień ze strony Irlandczyków. Wszyscy oczywiście są zachwyceni i wieszczą Hiszpanii obronę tytułu i Bóg wie co, może nawet mają rację, ale mnie się to nie podoba. Ciekawie na stadionie w Gdańsku zrobiło się od 85. minuty, kiedy irlandzcy kibice zaczęli śpiewać. Ciarki, aj, ciarki po plecach aż przeszły. Wielki szacun. Jeśli ktoś jakimś cudem nie słyszał:
Niesamowite.


Największa pozytywna niespodzianka: usuwam tę kategorię, bo w drugiej kolejce nie ma racji bytu, pozytywne niespodzianki mogą się wydarzać, kiedy jeszcze nic nie wiadomo, a teraz już jednak coś wiemy.


Największe rozczarowanie: Holandia 1 : 2 Niemcy
Chociaż w tym starciu kibicowałam Niemcom, smutno mi to pisać, bo pamiętam, jak fantastycznie grała Holandia dwa lata temu w RPA i aż żal patrzeć, jak bardzo wszystko im się posypało. Przez zdecydowaną część meczu nie byli w stanie skonstruować żadnej groźniejszej akcji, ożywili się na kwadrans, kiedy van Persie strzelił bramkę, ale - to już nie ta drużyna. Widać między nimi jakieś napięcia i niepewność, ładnie rozgrywają piłkę, ale kiedy przychodzi do strzału... Wiele jeszcze może się zdarzyć w grupie B, ale Holendrzy musieliby się totalnie zresetować i zbudować coś nowego. Czy będą w stanie? Nic na to nie wskazywało...


Najładniejsza bramka: Jakub Błaszczykowski, Polska 1 : 1 Rosja
Nie ma w ogóle nad czym się zastanawiać.
Jaki on boski, nasz Kubuś Błaszczykowski!!!


Największe rozczarowanie indywidualne: Cristiano Ronaldo
Obywatelu Ronaldo, weźcie mi powiedzcie, jak wy to robicie...* Co najmniej dwie bramkowe sytuacje z ogromnym potencjałem, a ten nie strzela. Co więcej, chodzi po boisku ze skrzywioną miną (identyczną jak osiem lat temu też na Euro) i złości się, jak do niego grają. Parabens!


Nagroda indywidualna: Theo Walcott
Zupełnie odwrócił losy meczu Szwecja - Anglia, naprawdę, dzięki niemu zaczęło się coś dziać. Poza tym - zupełna prywata - jego reakcja po strzelonym golu zupełnie mnie rozbroiła... Proszę się skupić na 0:10. Awwwww.

W sumie w tej kategorii miałam jeszcze kilku kandydatów, ale poczekam, może bardziej zasłużą w następnej kolejce albo jeszcze później. Chociaż chciałam też zwrócić uwagę na... albo nie, albo nie, bo zapeszę!!! Niech dalej gra tak, jak do tej pory, szczególnie jutro!


No, to trzymajcie się i nie dostańcie jutro zawału! Szkoda byłoby potem oglądać taki ciekawy ćwierćfinał w szpitalnym telewizorze na pieniądze.



*pozdrawiam 4c!

1 komentarze:

  1. heee, ja oglądałam spotkanie Polska-Kazachstan (październik 2007) w szpitalnym telewizorze na pieniądze! nie było źle, jednakowoż, wolę jakiś bar

    OdpowiedzUsuń

Blogger templates

Obsługiwane przez usługę Blogger.
 
Twitter Facebook Dribbble Tumblr Last FM Flickr Behance