środa, 22 lutego 2012

kuando el rey Nimrod...

| | 1 komentarze
Wynajdowanie przeróżnych ginących języków stało się ostatnio jedną z moich głównych namiętności. Różne mixy, mezclas i nie wiadomo co jeszcze, po pierwsze - urocze, zazwyczaj - choć skoślawione - brzmią śpiewniej niż koślawiony język popularny; po drugie - zazwyczaj z dawną tradycją, używane przez niewielu, ale przecież stanowiące główny wyznacznik tożsamości; po wtóre - bardzo l u d z k i e, bo powstałe z potrzeb, czasem w bólach, trudach i próbach asymilacji z ludnością miejscową, czasem w wyniku starcia dwóch różnych kultur, innym razem jako relikt przeszłej autonomii...

Zupełnie przypadkowo natknęłam się dziś na ladino - język judeo-hiszpański, którym posługiwali się Żydzi wygnani z Hiszpanii po dekrecie Izabeli Kastylijskiej z 1492r. I na ich przepiękną pieśń.
Zakochałam się w melodii i w brzmieniu języka, bardzo zbliżonego do hiszpańskiego, ale bardziej śpiewnego, jest w nim coś zupełnie odmiennego, ta żydowska nuta... Używa go 150 tys. osób na świecie, głównie w Izraelu i w Turcji, gdzie podejmowane są próby ratowania języka przez wydawanie gazet i książek w ladino, nadawanie audycji radiowych w ladino itd. Ciekawa rzecz.

1 komentarze:

  1. Uwielbiam ladino. Polecam Yasmin Levy, jeśli jeszcze nie znasz ;)

    OdpowiedzUsuń

Blogger templates

Obsługiwane przez usługę Blogger.
 
Twitter Facebook Dribbble Tumblr Last FM Flickr Behance