środa, 5 lutego 2014

they give you care and attention

| | 2 komentarze
Przyjaźń zresztą jeszcze innymi przyciągała mnie urokami. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się w gronie przyjaciół, świadczyliśmy sobie nawzajem drobne przysługi. Razem czytaliśmy pięknie napisane książki, razem żartowaliśmy, razem zachowywaliśmy powagę. Czasem spieraliśmy się ze sobą, bez nienawiści, tak, jakby się człowiek mógł sam ze sobą spierać, a te bardzo rzadkie spory były tylko przyprawą do panującej między nami prawie zawsze zgody. Uczyliśmy jedni drugich, uczyliśmy się jedni od drugich. Gdy kogoś z nas brakowało, bardzo tęskniliśmy za nim. Z wielką radością witaliśmy wracających. Takimi to właśnie znakami, wyłaniającymi się z serc, które się wzajemnie kochają, malującymi się na twarzy i błyszczącymi w oczach, dźwięczącymi w mowie, przejawiającymi się w najróżniejszych gestach serdecznych, przyjaźń się coraz goręcej rozpala, a jej płomień może stopić wiele dusz w jedność.

św. Augustyn, Wyznania (IV, 8)

(Dzisiaj ten cytat ciągle biega po mojej głowie, wywołując liczne uśmiechy. Wspaniały początek ferii, dziękuję!)

Na dniach coś nowego do poczytania na browarniczych łamach. A teraz posłuchajcie Zosi, która jest Saamką, więc zapewne wychowała się wśród reniferów, a jej rodzina trudni się też rybołówstwem. Warto, koi, uspokaja.

2 komentarze:

  1. Mój mózg zakodował: "jej matka jest reniferką". WTF? :D
    KR

    OdpowiedzUsuń
  2. ojeja :D nie, jej matka nie jest reniferką, po prostu hoduje renifery :D

    OdpowiedzUsuń

Blogger templates

Obsługiwane przez usługę Blogger.
 
Twitter Facebook Dribbble Tumblr Last FM Flickr Behance